poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Serce Śmierci 9



Postanowiłam, że wstawię przynajmniej krótki rozdział :D
 
 
 
_______________





 
 
 
 
 
 
________________________




 

 
 
 
 
____________________________
 
***



    Siedzieliśmy właśnie na górce, gdzie po raz drugi właściwie się spotkaliśmy. Siedziałam na ziemi, oparta o jego klatkę piersiową. Był we mnie wtulony i czułam jak spokojnie oddycha dmuchając lekko moje włosy. Ciągle miałam zamknięte oczy i wsłuchiwałam się w jego rytmicznie bijące serce. Złapał moją dłoń i splutł palce z moimi.

- Wiesz co ? - powiedział szeptem - Czasem czuję, jakbyśmy znali się od dawna. Czasem czuję, jakby był to tylko sen. Że nie jesteś prawdziwa, że Cie przy mnie nie ma...

   Na jego słowa tylko głośno westchnęłam i oparłam czoło o jego.

- Też tak się czuję - przyznałam - Ale jeśli to sen, to bym nigdy nie chciała się wybudzić w takich chwilach.

- Ja tak samo - pocałował mnie delikatnie w czoło - powiesz mi w końcu co się stało?

    I znowu powróciły problemy. Zamknęłam oczy bo poczułam, że łzy napływają mi do nich.

- Nie chcę... Po prostu... Ciężko mi - westchnęłam a on wolną ręką zaczął mnie głaskać po włosach - Pewnie spotkałeś się z taką historią, że ojciec troszczy się tak o swoją jedyną córkę, że aż zawala jej cały świat - powiedział cicho 'tak' po czym westchnęłam ciężko - Tak więc ja jestem w takiej rodzinie. Mój ojciec chce, abym przejęła całą jego firmę, porzuciła najbliższych, a teraz... - musiałam przełknąć śline. Przez sekundę rozwarzałam to, czy mu powiedzieć, że właściwie jestem zaręczona. Może ucieknie ode mnie? Z jednej strony dobrze by się stało, by zwiał, ale z drugiej... potrzebuję kogoś. Potrzebuję JEGO. Wtuliłam się jeszcze mocniej. Dobra, muszę mu powiedzieć tak czy siak. Nie chcę mieć wyrzutów sumienia. Ścisnęłam go za dłoń jeszcze bardziej - A teraz chce, abym poślubiła jego kandydata, którego mocno nie nawidzę.

    Poczułam jak jego mięśnie się napinają.

- Wyjdziesz za niego? - zapytał lekko zmartwiony.

- Nie. Nie chcę - przyznałam po czym odwróciłam się lekko, aby spojrzeć w jego smutne oczy. Położyłam swoją dłoń na jego policzku - Gdybym chciała, to bym nie wyglądała tak jak teraz.

- Czyli pięknie? - zapytał ze swoim lekkim uśmieszkiem. Zaśmiałam się cicho.

- Nie, to znaczy, że bym nie była zapłakana i na pewno bym nie chodziła sama po ciemnej ulicy, aby ukoić smutki - cmoknęłam go w usta, po czym się trochę odsunęłam - Powiesz mi teraz na serio, co robiłeś tam w środku nocy? - on tylko uniósł brew, po czym znowu zaczął wwiercać mi się w oczy.

- Mówiłem prawdę. Spałem, a właściwie próbowałem zasnąć. Przekręcałem się z boku na bok i coś mnie niepokoiło. Wstałem i poszłem do kuchni po piwo. Myślałem, że po tym jakoś mi przejdzie i zasnę od razu. Ale usiadłem przy oknie i ... - pokręcił z niedowierzeniem głową - ... i ... sam nie wiem jak to nazwać. Miałem ochotę... a właściwie potrzebę, aby wyjść. Serce mnie bolało. Czułem ból. Tylko że... Właściwie kiedy wyszłem, nie wiedziałem w którą stronę mam iść. W końcu zdecydowałem się iść w stronę górki. Serce biło mi jak oszalałe, a kiedy zobaczyłem jakąś ciemną postać przede mną... - Przełknął głośno ślinę i spojrzał się na mnie z lękiem - Z góry mówię, że nie jestem żadnym romantykiem. Nigdy nie spotkałem się z czymś takim. To było takie dziwne, że aż...

- naturalne? - dokończyłam za niego po czym on kiwnął delikatnie głową. Wiem co czuł. Tak samo czuję do niego. Wiem, że się właściwie nie znamy. Ale... Czuję, jakbyśmy poznali się dawno, dawno temu. Że ... Sama nie wiem jak to nazwać.

    Oparł się czołem o moje, po czym zamknął oczy i przybliżył swoje usta do moich.

    Serce mi raptownie zabiło.

***



- Jesteś pewna? - zapytał się ze śmiechem, kiedy zbliżaliśmy się do mojego domu.

- Daj spokój. Przyjaciółka pewnie śpi, a herbata po dzisiejszej, zimnej nocy jest wskazana - Pociągnęłam jego dłoń i przybliżył się do mnie. Przekręciłam klamkę i weszliśmy do środka - Nie pękaj - powiedziałam i pocałowałam go w policzek.

- Nie pękam - zaśmiał się i zaczął ściągać buty, a ja razem z nim.

    Przeszliśmy do kuchni. Brayan usiadł na krześle przy stole, a ja wstawiłam wodę, szykując przy okazji kubki z torebkami herbaty i cukru.

- Ile słodzisz? - Zapytałam.

- Dwie łyżeczki.

    Wsypałam, a gdy już zamierzałam usiąść obok niego na krześle, złapał mnie nagle i pociągnął na swoje kolana, przodem do siebie. Spojrzałam na niego zszokowana, a on triumfalnie się do mnie uśmiechnął.

- Zapomnij, że będziesz siedziała gdzie indziej - pocałował mnie delikatnie w policzek.

    O mały włos bym wydała z siebie jęku zachwytu. Zasznurowałam usta i tylko uniosłam brew nieco rozbawiona.

- Co Cie tak bawi ? - zapytał.

- To, że właściwie to Ty jesteś w niewygodnej pozycji, bo nigdzie Cie nie puszczę teraz - złapałam go za dłonie i splotłam nasze palce nachylając się do pocałunku.

- To nie puszczaj - powiedział między nasze usta, aż w końcu się zetknęły.

- Nash? Już wróciłaś? - do kuchni weszła Fisja, która przecierała właśnie zaspane oczy. Ziewnęła głośno. Spojrzałam na nią i aż się zaśmiałam, kiedy zobaczyłam, że weszła w rozwiązanym szlafroku a na sobie miała tylko czarną bielizne. Kiedy przyjaciółka w końcu otworzyła oczy i zobaczyła naszego gościa, krzyknęła i odskakując krok do tyłu, zawiązała sobie sznurek wokół bioder.

- Tak, już wróciłam - w dalszym ciągu się śmiałam - Ale z Brayanem.

- To ten... - wskazała palcem na niego, a kiedy kiwnęłam głową, po chwili się zarumieniła. Podeszła nieśmiało do niego i wyciągnęła rękę - Jestem Fisja.

- Brayan - uścisnął jej dłoń, po czym zauważyłam, że próbuje powstrzymać powagę na twarzy. Bardzo źle mu to wychodziło mówiąc szczerze.

- Zrobisz mi herbaty? - zapytała nieśmiało i wskazała palcem na pokój - ja się może pójdę ubrać w cokolwiek.

- Oczywiście - powiedziałam, a kiedy zninęła z mojego pola widzenia, dokończyłam z Brayanem to, co nam bezczelnie przerwano.

***



     Właśnie zamykałam drzwi za Brayanem, kiedy Fiss złapała mnie od tyłu i zaczęła skakać ze szczęścia.

- Jejku! Natasho! Jakie ciacho! Jak ja się ciesze! Jak wy do siebie pasujecie! Jakie ciacho! - zaczęła wykrzykiwać na co tylko się zaśmiałam.

- Spadaj, jest mój - odepchnęłam ją od siebie, a ona znowu podbiegła do mnie i mnie przytuliła.

- Wiem, głuptasie - pocałowała mnie w policzek - A tak w ogóle, to jak tam na imprezie?

- Dupnie - od razu spochmurniałam i zmarszczyłam brwi.

- Co się stało? - zapytała zatroskana i właśnie w tym momencie przed nami zwizualizował się Dorian ubrany nadal w garnitur. Kiedy podniósł głowę, aż podskoczył na widok osoby żywej. Fisja krzyknęła.

- O kurwa! Jak to?! Kim on ... Jak...?! - zaczęła się błąkać. Dorian nie odrywając od niej wzroku przerażony ledwo słyszalnie odezwał się.

- Daj znać - i zniknął. Fisja znowu krzyknęła.

- CO TO MA ZNACZYĆ! - spojrzała na mnie złowrogo, nieufnie i z przestrachem.

    O Śmierci. O cholera. Ale się wpakowałam.

    Przełknęłam głośno ślinę nie bardzo wiedząc co zrobić.

    Powiedzieć jej i zagrozić jej to bezpieczeństwu? Czy przynajmniej raz zachować się w stosunku co do niej jak przyjaciółka i wyznać jej prawdę.

     Cholera. To ciężki wybór a tak mało czasu...




______________________________________________________
Krótki rozdział, ale myślę, że zaspokoi to na razie wasze pragnienie :D
Czemu coraz mniej komentarzy?
Dodawajcie komentarze :) I polecajcie blog ! :*
Jak będzie dużo, wkleję następny.

7 komentarzy:

  1. Jak zwykle mnie nie zawiodłaś ! <3
    KOcham, kocham kocham ! <3
    Czekam na next !


    nowy rozdział Mistycznej Akademii. : )
    http://mistycznaakademia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. jezu, jezu, jezu!!!! Kocham cię, kocham cię. Kocham Brayana. On jest taaaki słoooodkiiii
    Tak, zaspokoiłaś. Jest niesamowicie. Kurde, ale Nash musi podjąć wybór! Ma niezły bigos w życiu, ale i tak Cię wielbię! Dodaj szybko nexta! Będę niecierpliwie czekać ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie!
    no to się porobiło. :O
    Sorry, dziś nie stać mnie na nic wiecej, bo jestem padnieta, a jeszcze stos ksiazek na mnie czeka...

    OdpowiedzUsuń
  4. Na początku myślę sobie 'No to już bliżej zakończenia opowiadania'. Ale na końcu to było coś! Kompletne zaskoczenie. Serio. Myślałam, że teraz wszystko będzie takie przewidywalne. ;D
    Niech to ten Dorian. Zostawił ją w takiej chwili... tchórz.
    Może Nash zmaterializuje sobie maszynę do czyszczenia pamięci albo walnie ją patelnią i powie, że to sen lub zamknie ją w piwnicy.
    Czekam na next.
    Evelyn

    OdpowiedzUsuń
  5. No cóż , opowiadanie jest poprostu the best !<3 ale jak na mój gust to ta znajomość Nash i Brayana za szybko się rozwija , albo to ja troszkę nie ogarniam :) Ale tak ogólnie to opowiadanie bardzo mi się podoba , a ty świetnie piszesz !;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Haha z tym Dorianem było boskie. A szczególnie Fiksja z tym przekleństwem :D

    Krótki, ale bardzo przyjemnie się czytało :P Już czytam nn :D

    OdpowiedzUsuń

Komentarz ma być szczery :)
Nie spamuj mi tu tylko tym, że wklejasz byle jaki komentarz abym tylko weszła na Twojego bloga. Masz od tego zakładke SPAM.