piątek, 22 marca 2013

Serce Śmierci 2

 
 
 
***

Drogi pamiętniku.

Dziś to na prawdę byłam wredna.
Fisja miała rację. Przez tą pracę wykończę się psychicznie.
Kolega z klasy był moim klientem, a ja się zachowywałam
jak największa zołza która cieszy się z czyjegoś nieszczęścia.
Odpowiedziałam mu na pytania, jak procedura nakazuje, ale
mówiłam wszystko z pogardą i nutką radości w głosie. Zamiast
z miłością i czułością. Cholerna praca mnie wykańcza. Muszę dzisiaj
się rozerwać. Po dzisiejszej dwustronicowej liście, która sięgała 30
klientów muszę rozprostować trochę nogi w jakimś klubie.

Do zobaczenie w krótce.:)
xoxo



***

   Kiedy weszłam do swojego domku, powędrowałam od razu do łazienki, by zrobić sobie gorącą kąpiel. Mała łazienka zaparowała, kiedy ponownie do niej weszłam wracając z butelką wody niegazowanej. Zrzuciłam z siebie ciuchy i weszłam do wanny zanurzając głowę.

   I tak wygląda moje życie: praca, szkoła, praca. Kiedyś wyglądało to zupełnie inaczej. Ciągle pracowałam, mając tylko dwu godzinną przerwę na cały dzień. Dopóki nie stwierdziłam, jako dziecko, że chcę zacząć się uczyć. Dopiero trzy lata temu ojciec mi na to pozwolił. Więc zaczęłam chodzić do liceum udając osobę, człowieka, którym nie jestem. Jednkaże po szkole miałam zacząć od razu pracować, a potem kąpiel i do szkoły...

    Nie było to z początku łatwe: ukrywanie się przed znajomymi. Zaczęli zadawać pytania, na które nie byłam w stanie odpowiedzieć. Na początku wykręcałam się od odpowiedzi mówiąc ,,nie ważne", albo ,,moje życie nie jest interesujące. Kompletna nuda". Ale z biegiem czasu nie odpuszczali. Tak więc powiedziałam, że moja rodzina zajmuje się bankowością i ja im w tym pomagam. Mieszkałam w Europie przez jakiś czas, a teraz przeprowadziłam się do Stanów Zjednoczonych, bo tu mam lepiej zapewnioną przyszłość.

    A tak na prawdę cały czas wędruję z jednego kontynentu na drugi. Jak sobie mój ojciec, szef, zaplanuje.

    Nie męczę się. Nigdy nie śpię. Zawszę wyglądam idealnie. Nie mam podkrążonych oczu, nie będę potrzebować kremów na zmarszczki. Nikt z mojej rodziny nie potrzebuje okularów, ani tabletek na ból głowy.

    Jesteśmy potencjalnie idealni. A to wszystko przez pracę.

    Zostaliśmy stworzeni po to, by wyławiać dusze z umierającego ciała. Żeby ich ostatnie spojrzenie spoczeło na nas, jak na aniołów. Jak na osoby, które mają wziąć ich pod opiekę i zabrać z tego śmiercionośnego świata. Żeby udali się do lepszej krainy. I żebyśmy to MY powiedzieli wszystko, co chcą usłyszeć.
    Dlatego także mamy dodatkowe dary.

    Z czasem jednak zaczynasz myśleć: Czemu nie mogę mieć normalnego życia? I właśnie przez to jedno głupie pytanie tracisz wszystko. Słyszałam o osobach, które zaczęły rozmyślać nad swoim bytem, a później ślad po nich zaginął. Nikt ich nie widział, nikt o nich nie słyszał. A szef, mój kochany tatko, nie chce na ten temat nic powiedzieć.

    Ja się cieszę ze swej ,,posady". Świat ludzi jest przygnębiający, ciągle zataczają się bliżej śmierci (czyli mnie) żeby się tylko zabawić. A potem konsekwencje... nie do odwrócenia. Oczywiście są też plusy i minusy życia człowieka. Ale wolałabym nad plusami się nie zastanawiać.

    Kocham siebie taką, jaką jestem. Mam uczucia podobne jak oni. Chociaż właściwie ciężko to nazwać uczuciami, gdyż np. ,,miłość" czy ,,smutek" przychodzą nam totalnie ciężko. Owszem, okazujemy je kiedy jesteśmy wśród ludzi, ale tylko dlatego, że jesteśmy urodzonymi aktorami. Tylko nie myślcie sobie, że jesteśmy bezdusznymi posągami. Po pierwsze - mamy dusze, ale kompletnie inną niż ludzie. Po drugie - kiedy się śmiejemy, albo płaczemy to nie udajemy. No może czasem, kiedy wymaga tego sytuacja. Ale to nie zmienia faktu, że zazwyczaj jest to nieudawane wzruszenie emocjonalne.

    W moim ,,świecie" - jeżeli mogę tak nazwać, obowiązuje wiele zasad. Mamy wielką księgę kodeksu, którą każdy, powtarzam: KAŻDY kto narodzi się do tej pracy, musi ją przeczytać. Jest pra stara, ale dzięki prawdziwej magii zachowała swój idealny kształt. No oprócz smrodu- śmierdzi stęchlizną. Lecz żadne kartki nie są poobrywane, powyginane, zagięte ani nie wypadają.
Kiedy ją pierwszy raz zobaczyłam, nie mogłam się doczekać kiedy tatko da mi ją do własnych rąk. Ale po pierwszej stronie, kiedy zerknęłam tylko na literki, wiedziałam że czytanie jej będzie męczarnią.

    Ale jakoś przetrwałam i jestem tu gdzie jestem. Dzisiaj mam wolne, więc nie zamierzam myśleć o pracy. Przede wszystkim dlatego, że nie wiadomo, czy kiedykolwiek nadejdzie znowu dzień wolny.

    Cholerna praca.

    Podskoczyłam nagle, wylewając trochę wody na podłode, kiedy zabrzmiał dzwonek do drzwi.

    Cholera, kto mógł przyjść o tak wczesnej porze? Wstałam zgrabnie z wanny i sięgnęłam po ręcznik. Zawinęłam się wokół ciała i na to jeszcze założyłam swój biały, puszysty szlafrok. Tak na wszelki wypadek, gdyby za drzwiami stał jakiś chłopak.

    Znowu dzwonek.

    Wrzasnęłam jakieś przekleństwo(często przeklinam, kiedy nie jestem w pracy) i z głośnymi krokami wyszłam z łazienki. Chciałam zajrzeć przez wizjer, ale po raz enty rozbrzmiał dzwonek.

    No kurwa.

- Myślałam, że nigdy nie otworzysz - powiedziała rozradowana Fisja, kiedy otworzyłam jej cała rozwścieczona - Oj, nie denerwuj się. Jeszcze zmarszczki Ci się pojawią - i bez słowa weszła do mojego domu, dawając mi całusa na przywitanie w policzek. Zamknęłam drzwi. Oglądnęłam się za nią, a ona powędrowała od razu w butach do salonu. Mam nadzieje że mi nie nabrudzi, bo nienawidzę sprzątać.

- Co Ty robisz o tak wczesnej porze? - zapytałam zirytowana.

- Jak wczesnej? Jest już 7.30 - usiadła wygodnie na fotelu, zakładając noge na nogę i zdejmując swoje czarne szpilki.

- JUŻ!? - wrzasnęłam siadając naprzeciwko niej - Jest dopiero 7.30!

- Dziewczyno, masz dzień wolny. Musisz od razu go wykorzystać. A poza tym - zmierzyła mnie wzrokiem i zaczęła ściągać drugiego buta - z tego co widzę to już dawno wstałaś.

    I to już byłby koniec gadki. Kiedy mierzy mnie wzrokiem, to tak jakby mówiła ,,weź się ze mną nie kłóć. Teraz ja żądze a Ty masz się mnie słuchać". Kiedyś zdawało mi się to śmieszne, w porównaniu z pozycjami w naszym życiu. Ale z biegiem czasu pokochałam i ją, i jej zachowanie księżniczki.

- Nasha, moja najdroższa... - kontynuowała zdejmując swój beżowy płaszcz i rzucając go na sofę obok - ... wiem że jest Ci ciężko w pracy, a wolne żadko kiedy Ci przyznają. Tak więc dzisiaj w nocy prawie nie spałam myśląc o Tobie i postanowiłam, że z samego rana ruszę dupę do Ciebie i cały dzień spędzimy razem - uniosłam brew, bo wiedziałam że to nie wszystko co chce mi powiedzieć.

- No dobra, dobra. Mam pewien problem... - zaczęła się bawić falbanką swojej krótkiej, czarnej sukienki - Pamiętasz Maxa? Tego co wywalili za bzykanie się z sekretarką z naszej szkoły?

    O taak. To była niezła historia.

- Zadzwonił do mnie wczoraj. Wiesz, że kiedyś przez pare dni byliśmy ze sobą i .. i tego... - zaczęła się plątać. O kurwa, mam nadzieje, że nie wrócili do siebie. Nienawidzę gnoja za to, że jest takim... chujem.

- Chce się spotkać. Dzisiaj. - zaznaczyła, a kiedy chciałam się wypowiedzieć to od razu mi przerwała - Spokojnie. Powiedziałam, że nie bo z Tobą spędzam cały dzień. I całą noc. I on wtedy się spytał gdzie będziemy. Ja mu na to, że na pewno wpadniemy do klubu.

- Dziewczyno! - nabuzowałam się i założyłam za ucho swoje mokre włosy ze zdenerwowania. To mój taki tik nerwowy - Na prawdę, nie przeszkadza mi to, że się z kimś jeszcze spotkamy. Ale kuźwa z takim frajerem? Pamiętasz co Ci zrobił? O mały włos się nie udusiłaś! I to przez niego!

- Nasha, kochanie. Wiem. Pół nocy mnie za to przepraszał. Powiedział, że był to jego pierwszy raz... No wiesz... Seks z siatką na głowie. Chciał spróbować. I nie wiedział, że to aż tak niebezpieczne - prychnęłam.

- Nie no kurwa, wcale tego nie wiedział. Wiesz co? Może niech wskoczy pod jadący pociąg. Bo pewnie nie wie, że to także jest niebezpieczne.

- Natasha skończ! - wrzasnęła - Dobra. Wiem, że jest gburem. I idiotą. Ale może się zmienił? A nawet jeśli nie, to chciałabym móc go zobaczyć. Nie widziałam go z rok, po tym jak się wyprowadził. Chciałabym odnowić znajomość. Ale nie martw się, nic z tego nie będzie. Nie będę się z nim widywała.

- Dobra. Jak chcesz. Twoje życie i Ty sama sobie go niszczysz. Tylko żeby potem nie było płaczu, bo jak sytuacja się powtórzy to wierz mi... Zabije skurwiela - uśmiechnęła się po czym na mnie spojrzała znowu z lekkim niepokojem - Co jeszcze chcesz mi powiedzieć?

- Emm... No bo on, jak się dowiedział, że przyjdziemy w dwójkę, to zabierze też swojego kolege. Ma na imię... Teylor. Czy jakoś tak. I chciałabym, żebyś była dla nich miła. No znaczy się... żebyś trochę z nimi wytrzymała. Nie zabiła, nie bluzgała i nie mierzyła wzrokiem. Max i tak się martwił, że go postrzelisz w klubie.

- I niech się martwi dalej.

- Obiecujesz?

- Że go postrzele?- uniosłam brew.

- Nie! Że będziesz miła.

- Ale...

- OBIECUJESZ?

- Ta, ale tylko przez jakiś czas - wstała z radością i rzuciła mi się na szyję.

- Kocham Cię!

     Będę miła przez jakiś czas, aż w końcu wyjmę swój nóż i go zadźgam. Bo przecież nie będę wchodziła z bronią do klubu...



***

- Ale zajebiście wyglądasz! - powiedziała z zadowoleniem Fisja, kiedy wyszłam z łazienki.

    Ubrałam także czarną sukienkę. Była powiewna z niezłym dekoltem w stylu białej sukienki Marlin Monroe. Moja dosyć ciemna karnacja ładnie prezentowała się z moimi jasnymi oczami, które podkreśliłam czarną kredką i tuszem do rzęs. Włosy upiełam tak, że czarne fale opadały mi na ramię i dekolt. Do tego ubrałam czarne szpilki do kostki ze złotym łańcuszkiem.

- Dzięki - odpowiedziałam beznamiętnie nadal wkurzona poprzednią informacją.

- Będziesz długo na mnie zła?- zapytała z żalem.

- Całkiem możliwe.

- A co Ty na to, żeby Twoją złość zamienić na latte w naszej ulubionej kawiarni? - mimo woli uśmiechnęłam się a ona złapała swój płaszcz i zaczęła się ubierać- zbieraj się, ubierz swój długi, biały płaszcz - przerwała na chwilę przyglądając mi się - Czemu Ty zawsze jesteś taka ładna?

    Bo jestem śmiercią, kochana.

- Bo jestem piękna, kochana - odpowiedziałam z uśmiechem i poszłam do szafy po płaszcz.




POCZĄTEK ZAKAZANEJ HISTORII

    Pamiętam, jak tamtego dnia poszłam z przyjaciółką na latte. Pamiętam, jak tamtego dnia wszystko działo się... za szybko i za szczęśliwie. A jednakże wszystko co było szczęśliwe, miało także drugą stronę. Stronę mroczną, zakazaną i było tam wiele nieszczęść. Szczerze? Nie żałuję swojego wyboru. Nie żałuję niczego, co miało związek z moim krótkim ale wielkim szczęściem. Ale zapamiętajcie. Moneta ma dwie strony. Los ma dwie strony. Kiedy pojawi się zło, szukaj dobra. Jeśli pojawi się dobro... Lepiej uciekaj.


__________________________________________________________

Siema siema. Jak się podoba? ;>
Im więcej komentarzy, tym szybciej będzie wklejane :)
Czytasz = komentujesz
 

11 komentarzy:

  1. Nic dodać nic ująć :D i Ty chcesz komentarze jak nie ma co napisać? ;) Doskonałe i tyle! :D :)
    Pozdrawiam ♥
    SamaWieszKto ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Finneus

    o i tak właśniie stosuje sie wielo kropki^_^

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny blog a straszna historie mozesz przyslac na moj e-mail sarunia1023@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. WOW! Jest świetne! Ale masz talent! Jakbyś napisała już ze sto książek. Jedyne co mi się nie spodobało to dużo przeklinania. Ale cóż jeśli bohaterka taka właśnie jest... Historia Natashy jest niesamowicie ciekawa i nietuzinkowa. Jak czytam to wszystko sobie wyobrażam. Aha i muszę cię pochwalić za to, jak kończysz. Po każdym rozdziale jest się ciekawym co stanie się dalej. No, ale starczy tego słodzenia, bo "obrośniesz w piórka".

    OdpowiedzUsuń
  5. Podoba mi się. :)
    Widzę, że masz bogate słownictwo pomimo tylu przekleństw. :)
    Budujesz ładne zdania. :) i czyta się bardzo przyjemnie :)
    Chociaż nie obraziłabym się, gdybyś zrobiła większą czcionkę:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba się zakochałam ... Oczywiście w twoim opowiadaniu :D
    Trochę zmieniłam zdanie o głównej bohaterce, przez początek :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Coraz bardziej się zakochuję w twoim opowiadaniu!

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam Cię na http://ladnee.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak, dotykanie musi być faktycznie męczące. Heh.
    Jeśli chodzi o te okulary, natychmiast pomyślałam o Grellu Sutcliffe *ah, mózg*
    Tylko że on je ma, oczywiście, jeżeli nie wiesz :).
    Podoba mi się imię Fisja - muszę powiedzieć. Natasha zresztą też.
    Myśli tej shinigami mnie rozwalają (tak będę nazywać Nashę, wiesz, w końcu tych Śmierci jest kilka).
    Kurdę, ale końcówka - znowu genialna.
    W ogóle rozdział genialny.
    I miałam coś jeszcze powiedzieć, ale zapomniałam, co.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zaje***te masz talent laska !!!

    OdpowiedzUsuń

Komentarz ma być szczery :)
Nie spamuj mi tu tylko tym, że wklejasz byle jaki komentarz abym tylko weszła na Twojego bloga. Masz od tego zakładke SPAM.