czwartek, 6 czerwca 2013

Serce Śmierci 19







______________







***

    Znowu teleportowałem się do domu Natashy. Z uśmiechem na ustach wszedłem do pokoju, gdzie przyjaciółki się przytulały i pocieszały. Nie wiedziały jeszcze, z jaką nowiną do nich przyszedłem. Moje usta coraz bardziej wykrzywiały się do góry, a gdy Nash to zauważyła, od razu oderwała się od mojej kobiety i wstała. 
    Stała tak, nie wydobywając z siebie żadnego głosu, emocji, ani nawet ruchu. Nawet klatka piersiowa udawanie nie ruszała się, ani powieki nie opadały i ponownie nie otwierały. Teraz czekała na swój wyrok. Ten, który mam jej powiedzieć. Ten, którego się boi. Ale z drugiej strony jej nie rozumiem: Wygląda jak człowiek, który zobaczył ducha. A przecież moja mina konkretnie sama mówi, że mam dobre nowiny.
    Zaśmiałem się krótko.
- Mam dobre wieści. - oznajmiłem i powędrowałem w stronę łóżka, gdzie leżała Fisja. Ciągnęło mnie w tą stronę, jakby była to wina grawitacji. Nash nie spuszczała ze mnie wzroku. - Mój najlepszy brach... - zacząłem, patrząc się na Fiss. Usiadłem na łóżku i złapałem ją za kolano-... oznajmił mi, że istnieje możliwość dogadania się z panem Druciarzem.
- Druciarzem?- przerwała mi moja kochana. 
- Naszym instruktorem. - sprostowała Natasha, a ja właśnie sobie przypomniałem, że moja wybranka nie wie o tym, że jesteśmy narzeczonymi według Wielkiego Kodeksu Śmierci. 
    Kiwnąłem głową, a ona się zaśmiała.
- Czemu druciarz? - dopytywała się.
- Długa historia... Ale wracając do tematu, Chris poszedł z nim pogadać. - przerwałem na chwilę, sprawdzając reakcję przyjaciółki. 
    Ona nadal stała jak słup, nie okazując swoich emocji. Nadal miała oczy pełne smutku, które szkliły niczym tafla wody. Serce mnie zakuło, ale pocieszałem się myślą, że niedługo prawdopodobnie będzie lepiej. 
    Zacząłem kontynuować. 
- Zaczekałem na niego w barze. Zjawił się po paru minutach, ze szklanką whisky. A więc się domyśliłem, że gadali po alkoholu. Znowu. - zaśmiałem się, ale tylko Fiss dołączyła do mnie. - Umówił Cie na wizytę z Gregorym. Oczekuje Ciebie. Opowiesz mu wszystko...
- Wszystko?! - warknęła na mnie. Spojrzałem się na nią ze zdziwieniem. Nie rozumiałem jej gniewu. - Czyś Ty zdurniał?! Przecież to jest instruktor! Nakabluje radzie! Nie mogę jemu powiedzieć tego WSZYSTKIEGO!
- Uspokój się Nash. Wszystko jest załatwione. On jest w porządku. Wisi Chrisowi przysługę, a więc... Nawet ON oznajmił, że jest spoko koleś. A wiesz, że ciężko u Chrisa z taką pozycją. 
    Najwyraźniej się uspokoiła, bo spuściła głowę i nic nie powiedziała. Pewnie dochodziły do niej moje słowa, a myśli kierowały się do realizacji swoich zamierzeń. Założyła pasmo swych czarnych włosów za ucho. Widziałem, że jest to jej tik nerwowy. Wyglądała teraz jak jakaś sierotka, która nie ma pojęcia, co ze sobą zrobić. 
- Wszystko? - zapytała się mnie w myślach. 
- Wszystko musisz opowiedzieć. - oznajmiłem, na co ona kiwnęła głową. 
   Pomachała Fisji na pożegnanie i zniknęła, a ona podskoczyła.
   Zaśmiałem się. Nie jestem przyzwyczajony do okazywania naszych 'mocy' przy ludziach, tak jak i ona nie jest zapewne przyzwyczajona do nas. 
    Walnęła mnie w ramię. 
- Nie śmiej się. Przyzwyczaję się do tego... kiedyś. - Już chciałem coś odpowiedzieć, ale złapała się mojej koszuli i przyciągnęła mnie do siebie, złączając nasze usta w pocałunku.


***

- Gdzie chcesz mnie zabrać? - zapytała, gdy wstałem nagi z łóżka. 
    Znowu mnie omamiła i znowu popełniłem przestępstwo, łącząc się fizycznie ze śmiertelną. Cóż, psychicznie także popełniam przestępstwo, gdyż się w niej po uszy zakochałem. 
    Wygramoliła się z kołdry i stanęła równie naga co ja przede mną. Próbowałem patrzeć się tylko na jej twarz, ale w całej okazałości była jeszcze piękniejsza, więc nie mogłem się powstrzymać.
     Serce biło mi jak oszalałe. Cieszyło się, jakby wygrało loterię. I faktycznie wygrało- Fisja była warta wszystkiego. 
- A gdzie masz ochotę iść? - zapytałem, patrząc się w jej cudowne oczy, które połyskiwały życiem i szczęściem. 
- Jestem głodna. - oznajmiła, a ja się natychmiast uśmiechnąłem. 
- Paryż? Nowy Jork? Madryt? 
- Dorian! - zaśmiała się i zaczęła szukać swojej bielizny. Nie była świadoma tego, że ją odmaterializowałem specjalnie. - Może być piknik na świeżym powietrzu. 
    Piknik? Kiedyś byliśmy razem na pikniku na górce, przy jeziorze. Wiem dobrze, co chciałaby znaleźć w koszyku i na co zapewne ma chęć. Z pewnością chciałaby podziwiać cudowne widoki. I oczywiście wiem, gdzie chciałaby się znaleźć w przyszłości. 
    A przyszłość nadeszła, bo już wie kim jestem. Mogę dać jej wszystko czego zapragnie, a to wszystko dzięki mojej mocy. 
    Uśmiechnąłem się łobuziersko, a ona przerwała poszukiwania. Uniosła wzrok niepewnie, bo zapewne domyśliła się, że coś planuję. Oh, gdyby wiedziała, jak bardzo mnie zna, a ja ją...
- Po pierwsze, co Ty knujesz?- zapytała ze śmiechem, ale równocześnie z ikrą niepewności w oku - Po drugie, wiesz może gdzie jest moja bielizna? 
    Uśmiechnąłem się jeszcze szerzej, a ona podeszła do mnie, aby klepnąć w ramię. Złapałem ją w pasie i przyciągnąłem do siebie tak, że nasze nagie ciała przylgnęły do siebie. Poczułem ciepło jej skóry, które niczym jak narkotyk, zaburzały moje myśli. Liczyła się tylko ona, to wiem na pewno. 
- Dorian. - powiedziała przecząco, ale wiedziałem doskonale, że i tak nie chce, abym ją puścił. 
    Przymknąłem delikatnie oczy i złożyłem na jej ustach delikatny pocałunek. Tak delikatny, żeby zapragnęła więcej. Mimo krótkiej chwili, czułem na swoich wargach jej ciepło. Wycofałem się natychmiast, a na jej twarzy pojawiło się zaskoczenie. Chciała coś powiedzieć, ale nic nie trafiało na jej język. 
     Uśmiechnąłem się. 
- Może być? - zapytałem. 
   Uniosła brew, bo nie wiedziała o co chodzi. Jednakże, gdy zrobiła krok w moją stronę zauważyła, że coś musnęło jej skórę. Spojrzawszy się na siebie, aż zapiszczała z radości. 
     Przy pocałunku zwizualizowałem jej cały ubiór. Miała teraz kwiecistą sukienkę, która opinała ciasno jej biust. Na samym przodzie znajdowała się wielka kokarda, również tego samego koloru. Na dole była zwiewna, ale materiał sięgał jej tylko do kolan. Zwizualizowałem jej także białe rzymianki i wlepiłem we włosy dużego kwiatka.
    Wyglądała wprost anielsko. 
- Jak... - wycedziła, jednakże nie zdołała nic więcej powiedzieć.
    Z otwartymi ustami podniosła głowę i dość długo się we mnie wpatrywała. W końcu rzuciła się na moją szyję, od razu złączając nasze usta, po czym przeniosłem nas do innego miejsca.


***

- Nigdy więcej tego nie rób! - warknęła na mnie, gdy zdołała już złapać oddech.
     Zapomniałem, że nie jest przyzwyczajona do teleportacji, przez co walnąłem siebie w myślach. Wiem, że źle właśnie postąpiłem, ale chciałem tylko ją uszczęśliwić. Powinienem przynajmniej ją ostrzec. 
    Gdy zobaczyła moją minę, która zapewne wyrażała lęk i obawę, zaśmiała się. Ciężar spadł mi z serca, gdyż myślałem, że będzie na mnie wkurzona przez resztę czasu. Przytuliła się do mojej klatki piersiowej.
- Po prostu mnie ostrzegaj wcześniej, ok? - pokiwałem głową na znak, że się zgadzam. 
    Dopiero teraz, gdy oderwała głowę od mojego ciała, zauważyła gdzie jesteśmy.
    Pamiętam, że zawsze chciała być w miejscu, gdzie z jednej strony widziałaby góry, a z drugiej wielkie jezioro. I właśnie na takiej długiej i wąskiej polance się znaleźliśmy. Wszędzie dało się zauważyć naturę - na niebie rzadkie okazy ptaków, na wodzie kaczki. Na glebie kwiaty i krótko ścięta trawa. Nie było tu żadnych wysokich budowli, które niszczyło by tak piękny krajobraz. Owszem, dało się zauważyć nieopodal małą chatkę należącą zapewne do jakiś dziadków, ale to nie zmieniało faktu, że tu było cudownie.
- Gdzie jesteśmy? - zapytała niedowierzając.
- Tam, gdzie chciałaś być. Prawda?- zapytałem, a ona spojrzała na mnie. 
- Skąd wiesz? 
   Pochłonięty byłem patrzeniem na najpiękniejszy okaz natury. Na nią. Jej oczy szkliły jej się od łez szczęścia, a blond włosy lekko rozwiewał wiatr.
Przyłożyłem dłoń do jej piersi.
- Stąd. - oznajmiłem, a ona przyciągnęła mnie, aby pocałować. 


***

    Siedzieliśmy na kocu przytuleni do siebie i patrzeliśmy na zachód słońca.
    Tak wiele chciałbym jej powiedzieć. Tak wiele jej zaoferować. Ale wiem, że to puste słowa, mimo że mam taką 'pozycję życiową'. Patrząc realnie nic jej nie mogę dać. Nawet swoją miłość, choć już i tak skradła mi serce. Nasza miłość jest zakazana. Nie ważne jakbym próbował, i tak zostaniemy w tym samym miejscu. Coraz bardziej tracę przekonanie, że będzie dobrze. Że nam się uda.
- Dorian... -  przerwała moje myśli. Odwróciłem głowę w jej stronę i od razu poczułem jej piżmowy zapach skóry- Czemu mi nie powiedziałeś o tym, że Natasha jest twoją narzeczoną?  
    Odpowiedź ugrzęzła mi w gardle. Skąd ona się o tym dowiedziała? Ona jej to powiedziała? Jakim prawem?! 
    Poczułem, jak skóra mojej twarzy zaczyna się ze wściekłości i zdziwienia gotować. Wstrzymałem dech, jakby to pomogło mi wymigać się z pytania. Ale nie pomogło. Patrzyła na mnie z oczekiwaniem, a ja unikałem jej wzroku.
- A więc jednak to prawda?- zapytała spokojnie. Pocałowała mnie delikatnie w policzek, abym poczuł się bardziej rozluźniony. A może bardziej zażenowany? - Czemu po prostu mi nie powiedziałeś?
- Skąd wiesz? - spróbowałem wywinąć się od potwierdzającej odpowiedzi. Bałem się, że gdy pozna prawdę, zostawi mnie.
- Stąd. - wskazała na swoje serce - To się czuje, Dorianie. Gdy się kogoś na prawdę kocha, wyczuwa się wszystko.
    ''To się czuje, Dorianie. Gdy się kogoś na prawdę kocha, wyczuwa się wszystko.'' szumiało mi niczym wiatr w głowie. Serce zakuło boleśnie, gdy usłyszałem drugi raz z jej ust to samo. Za pierwszym razem nie była to kolorowa scenka. Tamtego dnia właśnie ją opuściłem i popełniłem największy błąd w życiu, do jakiego mogłem się przyczynić. A mianowicie usunąłem jej pamięć. 
- I wiem, że czegoś mi nie mówisz. - oznajmiła, ale tym razem spojrzała się na horyzont, gdzie i ja patrzyłem. Oparła głowę o moje ramię i cicho westchnęła.
    ''To się czuje, Dorianie. Gdy się kogoś na prawdę kocha, wyczuwa się wszystko.'' Ponowne zakucie serca. Czyżbym miał szykować się na zawał Śmierci? 
    Te czasy były piękne, gdy razem dążyliśmy do perfekcji związku. Żyliśmy jak w kolorowej bajce, gdzie myśl zawsze kierowała się w szczęśliwe zakończenie. 
    Chociaż i tak go nie było.
    Znowu wróciliśmy do punktu wyjścia, gdzie nie ma w tej bajce 'happy endu'. Są natomiast morały, które powodują u mnie jeszcze bardziej bolesne bicie serca.
    ''Nie wracaj nigdy do tego drugi raz''
    ''Miłość przetrwa wszystko, lecz nie z nami'' 
    Głupie szepty w mej głowie dawały górę. Czułem się strasznie, gdyż domyślałem się, jaka będzie końcówka naszego związku. Istnieję na tym świecie dość długo aby się przekonać, że zawsze musi być pod górkę, aby potem było z górki. Że zawsze muszą być upadki tylko po to, aby się podnieść.
    Ale wiedziałem, że teraz będzie coraz więcej upadków, przez które nie wstanę. Nigdy. 
    Poczułem, jak po moim policzku płynie zabłąkana łza, która poleciała prosto na skórę Fisji. Podskoczyła delikatnie i natychmiastowo zwróciła uwagę na mnie. 
    Widziałem jej oczami, że me oczy się szkliły, jakby miały zaraz pęknąć. Ale ku mojemu zdziwieniu uroniły one tylko jedną kroplę. Jedną, która wystarczyła, abym mocno się zdziwił. 
    Ja nie płaczę. Śmierć nie płacze.
- Kochanie... - wtuliła się w moją szyję - Nie martw się, ja...
- Obiecujesz, że przetrwamy wszystko? - zapytałem, przerywając jej. 
    Oderwała się powoli od mojego ciała, ale się nie oddaliła zbytnio. Spojrzała na me oczy, jakby chciała je pochłonąć. Nie wiedziałem, co tak długo zajmuje jej ustalenie odpowiedzi. Bałem się, że ona się podda. Bałem się, że ona odejdzie.
- Wiesz co? - zaczęła, a moje serce na chwile wstrzymało swój galopujący bieg- Znamy się tak krótko, a czuję się, że znamy się już... od bardzo długiego czasu. 
    I jest powód tego stwierdzenia. Chciałbym jej powiedzieć o tym, jak pozbawiłem ją pamięci. Ale strach przed jej odejściem wziął w górę. Wiem, że nie jestem w stosunku co do niej szczery. Ale nie mogę do tego dopuścić... 
- Obiecujesz? - powtórzyłem, gdyż nadal nie otrzymałem odpowiedzi. 
- Obiecam, gdy mi powiesz, czego mi nie mówisz. - oznajmiła krótko. 
    Wstrzymałem oddech. 
    Wiedziałem, że jest uparta i nic jej nie powstrzyma przed poznaniem prawdy. Usiadła okrakiem na mnie, przez co byłem jeszcze bardziej na uwięzi. Domyśliłem się, że mi nie popuści. 
- Zostawisz mnie. - powiedziałem cicho do jej ust. 
    Zdziwiła się na moje stwierdzenie. Uniosła brew i otworzyła usta, aby coś powiedzieć. Jednakże nic z nich się nie wydobyło. 
    Pokręciła głową.
- Prawdziwa miłość przetrwa wszystko. - rzekła i pocałowała mnie delikatnie. - Wiem, że coś ukrywasz przede mną. Nie chcę żyć w nieświadomości, Dorianie. Nawet najgorszą zbrodnie miłość wybaczy. O ile jej zaufasz. 
    Nie wiedziałem co powiedzieć. Nie mogłem nic z siebie wydusić. Czułem, że emocje się we mnie buzują i wiedziałem, że muszę jej to powiedzieć. Przyznać się do swej winy, do swej zbrodni. A również do tego, kim stałem się po naszym rozstaniu.
   Pierdolonym kobieciarzem.
   Cholera. 
   Zamknąłem oczy i wziąłem głęboki wdech. 
   Teraz albo nigdy. 
   Wróciłem do pierwszego dnia, gdy się poznaliśmy. I właśnie od tego fragmentu przesłałem jej wszystkie wspomnienia. 
   Już po ptakach - jak to mówią ludzie.

_______________________________________


Pomysł rozdziału 'oczami Doriana' był Królowej Trampek. 
Przepraszam, że tak długo ale znowu do pracy musiałam zasuwać i z rana nawet nie miałam czasu zebrać własnych myśli, a co dopiero pisać :D
Jestem w trakcie pisania 'Drzwi przeznaczenia', a więc tam też spodziewajcie się jakoś jutro nowego rozdziału :)
Poza tym, jeśli macie jakieś pomysły by coś wkleić w opowiadanie, lub chcecie przesłać własne przemyślenia, macie mój kontakt:

email: Aleksjia@gmail.com
gg: 6619666 

:)
Pozdrawiam ! ;*

5 komentarzy:

  1. Fajnie, że dodałaś ten rozdział. Chociaż trochę przedłużasz opowiadanie no i git!
    Jestem strasznie ciekawa co będzie dalej. Mam zamiar ci wysłać pomysł na rozdział (gg) i zrobisz z nim co chcesz :D Mam nadzieję, że w najbliższym czasie nie pojawi się kolejny rozdział. Pozdrawiam
    Evelyn

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak dla mnie świetne :) Ciekawi mnie jak Fi zareaguje na te informacje, oraz co będzie z Natashą. Mam nadzieję, że się jakoś ułoży.
    Pozdrawiam
    Królowa Trampek :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Trzy słowa: TO JEST BOSKIEEE !
    Ten rozdział wyszedł ci tak genialnie, że aż nieprawdziwie :)
    Z perspektywy Doriana wygląda to bardzo ciekawie. Ciesze się, że postanowił powiedzieć Fiksji, ale boje się jak zareaguję ... a tak w ogóle, to ciekawe co tam z Natashą :P
    Oby było w porządku :D

    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku twoj bloh jest BOSKI!!!! Znalazłam go przypatkiem niedawno i szczerze mnei zaciekawił. Jest świetny i nie moge się doczekac kolejnego rozdziału :) @LoveNiallerLove

    OdpowiedzUsuń
  5. Dawno tu u Ciebie nie byłam.;(((
    Ale mam zamiar to nadrobić i nie mogłam się powstrzymać, żeby nie przeczytać tego rozdziału.^^ Uwielbiam Doriana i powiedział jej:O Woow. <3 Mam nadzieję,że im się ułoży. ;) Lecę czytać wcześniejsze rozdziały. ;**

    OdpowiedzUsuń

Komentarz ma być szczery :)
Nie spamuj mi tu tylko tym, że wklejasz byle jaki komentarz abym tylko weszła na Twojego bloga. Masz od tego zakładke SPAM.